niedziela, 29 czerwca 2014

Plusy i minusy własnego e-sklepu.

Zobowiązałam się kiedyś, że opiszę o swojej przygodzie z e-sklepem.
W zasadzie miał on być tylko dodatkiem do mojej działalności fizjoterapeutycznej. Ot- wymyśliłam sobie sprzedaż kompletnych wyprawek dla Mamy i Maleństwa do porodu. 
Generalnie, w co chodzi, możecie zobaczyć tutaj. 




W zasadzie, wyszłam na przeciw potrzebie zamówienia wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy do szpitala w jednym miejscu bez potrzeby przeszukiwania setek stron internetowych, zamawiania na tysiącu aukcji, czy prozaicznego przeszukiwania aptek sposobem chodzonym. 

Na początku ułożyłam zestaw dla Mam, potem dodałam jeszcze zestaw dla Noworodka. 


Fakt faktem, że sklep trochę później się rozrósł. A to pokazały się w nim otulacze WOOMBIE, specjalistyczne kosmetyki dla mam i dzieci, a to pozycje książkowe dla rodziców itp, itd. 

Wszystko powinno więc w zasadzie być w porządku. Jest sklep, z dość fajnym pomysłem na siebie, nawet się udało go trochę popromować i na hasło "wyprawki do porodu" wyskakiwał w pierwszej piątce. 

Dlaczego więc postanowiłam go zamknąć?

Postaram się to troszkę wyjaśnić. 
Pierwsza rzecz:
- własny e-sklep jest świetną alternatywną dla portali, zwłaszcza jednego, takiego na "A", który ma koszmarne, moim zdaniem, prowizje. Jeśli ktoś jest przedsiębiorcą i jako przedsiębiorca się rejestruje- opłaty pojawiają się przy każdorazowym wystawieniu produktu, przy sprzedaży znów prowizja... Generalnie im droższy przedmiot tym większą  prowizję oddaje się portalowi. Trzeba więc uwzględnić tą rzecz przy wycenie produktu, by nie okazało się przypadkiem, że dokładacie na końcu miesiąca do interesu.
Poza tym- funkcjonuje na nim zasada- przeważnie wygrywa ta opcja, która jest najtańsza. Sama czasem się zastanawiam, jakim cudem niektórym osobom opłaca się sprzedawać na granicy zwrotu... Nie ogaarnęłam tego do tej pory.
- założenie i prowadzenie w pierwszym roku e-sklepu jest stosunkowo tanią sprawą. Ja korzystałam z oferty home.pl. ClickShop jest intuicyjny w obsłudze, trzeba tylko odbębnić swoje przy "wrzucaniu" produktów- opisy, zdjęcia, ceny itp... Za to, kiedy już wszystko ruszy i zacznie się sprzedaż- sklep poprowadzi przez całość sprzedaży, aż do wysyłki towaru, uwzględni opłaty, zbierze statystyki- słowem- wszystko. I nawet taki laik internetowy jak ja jest to w stanie ogarnąć. Schody zaczynają się po pierwszym roku, okazać się może bowiem, że cena za korzystanie przez następny rok ze sklepu wzrasta 2-3 krotnie. I taki koszt może zaboleć.

Druga rzecz: prowadzenie
Nie myślcie sobie, drogie Mamy, że otworzycie sklep, rzucicie linkiem w znajomych i zaraz posypią się zamówienia. Mało tego- nie myślcie, że to już koniec kosztów jakie poniesiecie. Nie ma tak kolorowo... Ja, na pierwsze zamówienie wyprawki, czekałam ponad miesiąc. A wydawało się mi, że na rodzenie dzieci nie ma aż takiej sezonowości..
Okazało się, że nie o sezonowość tu chodzi, ale o to, że by nasz sklep był widoczny zaraz po otwarciu, a przynajmniej w pierwszych tygodniach, trzeba go trochę popromować. Wiedza z pozycjonowania stron- na wagę złota.
Jest kilka sposobów reklamy. Można sobie ją wykupić w kilku popytnych miejscach. Najprostszą sprawą jest na pierwszy rzut oka- reklama Google. Często gęsto okazuje się, że mamy jakiś kuponik na pierwsze kilka tygodni reklamy.  Płaci się za każde kliknięcie przez osobę w reklamę. Nie bawicie się więc włażeniem i nabijaniem sobie wejść takim sposobem :) Niestety- kliknięcie w reklamę nie oznacza też od razu, iż ktoś coś u nas zakupi. Takie proste to nie jest. Mi generalnie taka forma nie sprawdziła się wcale.
Można spróbować też popozycjonować stronę płatnie u jakiejś profesjonalnej firmy. Niestety wiąże się to z kosztami- płaci się za każdą pojedynczą frazę. Można szczęścia spróbować i na fb.. Możliwości jest wiele.. Warto jednak popróbować każdej nim  ustali się swoją ścieżke.

Kolejna sprawa- towar. Każda osoba kupująca u nas oczekuje, iż zamawiając przez internet będzie na tyle tanio, że nawet z kosztami przesyłki i tak wyjedzie mniej niż w sklepie stacjonarnym. Przed otworzeniem sklepu koniecznie więc zaopatrzyć się trzeba po pierwsze w sprawdzonych dostawców i w odpowiednią ilość towaru, by móc zrealizować przesyłkę w zadeklarowanym terminie. Większość kupujących oczekuje, iż będzie to w dniu wpłaty. Jeśli, z jakichś powodów jest inaczej- koniecznie musicie to uwzględnić w regulaminie sklepu.
Aaaaa....właśnie.. Regulamin sklepu. Większość sklepów, które można kupić ot tak do samodzielnego ogarnięcia ma już wzór takiego regulaminu. Przeczytajcie go koniecznie, dopiszcie, co trzeba (nr konta, adres, terminy wysyłki, itp ) i zastanówcie się trzy razy, czy na pewno nie strzelacie sobie w kolano takim a nie innym zapisem. Można się przejechać nie dopisując np. że zamówienia są realizowane kolejnego dnia , i to dnia roboczego. W święta też trwa sprzedaż, a poczta i kurierzy- raczej nie pracują :)
I tu jest kolejny mój powód rezygnacji ze sklepu.
Tworząc wyprawkę w regulaminie oraz pod pozycją w sklepie zapisałam, iż na skompletowanie wyprawki i wysyłkę potrzebuję ok 3 dni. Po pierwsze- wielu ludzi nie czyta.. Nie czyta i nie berze pod uwagę iż czekacie na wytyczne. I tak na przykład niemal zawsze wysyłkę opóźniał mi fakt, że nie podano mi rozmiarów koszuli, szlafroka, koloru becika, zapachu pomadki itp. Z czasem- wolałam zadzwonić, niż kolejnego dnia odebrać maila z pretensjami odnośnie braku potwierdzenia nadania..
Warto też skomponować sobie takiego sztandarowego maila z potwierdzeniem- i zakupu, i otrzymania wpłaty, i skompletowania zamówienia i wysyłki. Ułatwia to fajnie komunikację i sprawia, że jesteście bardziej wiarygodne.

Musicie też mieć miejsce na magazyn. Wierzcie mi- trochę tego miejsca trzeba wydzierżawić. Kolejna rzecz- zamawiając w hurtowni- większość zastrzega sobie, by na zamówieniu widniała minimalna kwota, za którą opłaca się przyjmować zamówienie. Różnie to wygląda... Czasem wystarczy 500zł, czasem jest to 1000zł. Musicie o tym pamiętać i być pewni, że macie odpowiednią ilość produktów, by nie popłynąć w zamówieniach.

Pamiętajcie też- najtańsza forma wysyłki wcale nie jest najlepsza. List ekonomiczny dobrym pomysłem nie jest. Przesyłki nie ewidencjonowane naprawdę lubią ginąć. A dopłata 2 zł do tego, by mieć pewność dostarczenia przesyłki w dobrym stanie to nie duża cena. Warto też podpisać umowę z firma kurierską. Jest wtedy o ok 20% taniej za wysyłkę, niż korzystając z kuriera w sposób standardowy. Poza tym dostaniecie przeważnie wtedy za darmo koperty do pakowania, nalepki, znaczki itp.

Co do płatności- koniecznie zastanówcie się, czy na pewno potrzebujecie usługi w stylu pay-you. Jest ona bowiem płatna, a im mniej jest zamówień, tym mniej ona się opłaca.
Czwarta rzecz.. Czas
Na prowadzenie sklepu internetowego na prawdę trzeba mieć czas.. Synchronizacja zamówień i dostaw, zapakowanie tego, dopilnowanie, czy wszystko... Czy z dobrą promocją, czy jest rachunek... Zajmuje to czas, angażuje niesamowicie..

Piąta rzecz, i chyba ostatnia.. Jeśli nie lubisz użerać się z ludźmi- nie zakładać e-sklepu. Internet pełen jest dziwnych osobników, którzy pretensje mają o wszystko.

A ja do ludzi, którzy irytować się lubią, nie należę. Nie jestem sprzedawcą, nie lubię zamartwiać się, czy wszystko jest jak należy, nie lubię zastanawiac się, czy mam dobrej wielkości pudełko, czy taśma wszystko trzyma itd.

Do tego-  koniecznie do każdego zamówienia należy załączyć dowód wpłaty. Wpisywać kopie do księgi przychodów i rozchodów, a z końcem roku zrobić ewidencję towaru wraz z oszacowaniem cen na podstawie dowodu zakupu.

Jeśli więc nie macie mocnego pomysłu, pieniążków na przynajmniej pół roku nie zarabiania (jeśli się nie przydadzą- należy się tylko cieszyć :), kasy na zakup towaru, i pomysłu na reklamę- zastanówcie się dwa razy. Sparzyć zawsze się można... Tylko po co?

sobota, 28 czerwca 2014

Koniec sezonu :(

Ano koniec..
Dziś Pan na bazarku obwieścił, że od poniedziałku truskawek już nie uświadczymy...
Czekać trzeba następny rok. Smuci mnie to bardzo, bo truskawki mogłabym wciągać kilogramami i wszystkim, czy tylko mam.
Generalnie Mała chyba odziedzicza po mnie tą zdolność (pod warunkiem co prawda, że trafi na słodki egzemplarz) :)
W zasadzie mamy jeszcze pół zamrażarki i kilka słoiczków dżemu, więc źle nie jest. Jakoś damy sobie radę :)

( zdjęcie: http://www.zeberka.pl/art/truskawki-w-sam-raz-dla-kobiet-4551)

wtorek, 24 czerwca 2014

Pochwała niekonsekwencji

Zaglądam tu tak straszszszliwie nieregularnie, że aż mi wstyd...
Wierzcie mi, mam marzenie bycia ogarniętą, sumienną i w miarę słowną, ale mi to nie wychodzi..
Nie z pracą po 10 godzin dziennie, zajętymi weekendami, Małą Myszą, mieszkaniem i tym wszystkim na raz.
A jeśli do tego ma dość frustracja na samą siebie za niesłowność, to już w ogóle..
Wystarczy, że mam tendencję by się spóźniać zawsze i wszędzie.

Dzisiejszy post też miał być napisany pół dnia temu (niestety- praca).
Grunt jednak że się pojawił.
A pojawił się z tej okazji, iż w końcu miałam dziś godzinkę czasu, by posiedzieć z Małą w kuchni.
Poza zupą pomidorową (nic nie da się szybciej ugotować mając wczorajszy bulion warzywny) udało mi się dobrać do piekarnika :)
Odgrzebałam bowiem zdziwiona w zamrażarce ciasto francuskie surowe. Jeszcze bardziej zdziwione były znalezione chwilę później parówki w lodówce :p A że miałam jeszcze pół wygryzionego przez Małą jabłka, dwa plasterki sera, jajko, cynamon i zioła prowansalskie- postanowiłyśmy poczarować :)
Wyszło- szybko i pysznie. I oto sprzedam Wam dziś przepis na super mega szybkie przekąski (słodkie i słone).

Wspólną podstawą jest ciasto francuskie, które rozmrażacie i płaty kroicie na kwadraciki, mniej więcej 3cm x 3 cm tak by można było wrzucić do dzioba na raz.

W słodkiej wersji roztrzepujecie jajko i smarujecie każdy kawałek, na to kładziecie kawałek jabłka, brzoskwini, truskawki, ananasa czy czego tam chcecie i posypujecie, albo i nie cukrem trzcinowym, cynamonem lub niczym.

W wersji na słono- też smarujecie kwadraciki roztrzepanym jajkiem, ale wcześniej mieszacie je z ziołami prowansalskimi. Kroicie parówkę na plasterki (0,5cm grubości) i układacie je na każdym kwadraciku. Możecie też położyć sam ser, jakiś suszony pomidorek, po pół oliwki, łososia, czy co tam chcecie.

Przekładacie na blachę (koniecznie papier do pieczenia pod spód) i pieczecie 5-7 min w 200st. C. Koniecznie przekąski muszą wystygnąć i odpocząć, inaczej rozsypią Wam się w łapkach..

To na dziś tyle- lece spać ^^